niedziela, 5 lipca 2015

Dzień drugi. Podróż na Lazurowe Wybrzeże.

Choć do przejechania mieliśmy praktycznie tyle samo, co wczoraj, to wiedzieliśmy, że na tą podróż trzeba przeznaczyć więcej czasu. Autostrady we Francji mają ograniczenie do 130 km/h i jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, by tego nie przestrzegać.Droga przez Karlsruhe, Miluzę, Besancon, Lyon, Valence i Marsylię zajmuje nam prawie 10 godzin ( a same opłaty za autostrady przekraczają 60 EUR). Błądzimy po centrum Marsylii, ale tłumaczymy dzieciom, że to celowe- faktycznie Stary Port i część Starówki oglądamy z okien samochodu- to już chyba nam wystarczy tego lata, bo w tym upale miasta tak duże jak Marsylia stanowią wątpliwą atrakcję.Bouillabaisse będziemy musieli zjeść gdzie indziej.
Wieczorem docieramy do naszej miejscówki wynajętej via airbnb. W pierwszej chwili rozczarowuje mnie same miejsce, nawet nie ten apartament- ten jest mały, ale fajnie urządzony, choć nie posiada klimatyzacji-:( Nie zwróciłam na to uwagi, chyba nie spodziewałam się takich upałów...zresztą cieszyłam się, że znalazłam cokolwiek wolnego- Zosia zdecydowała się na wyjazd 2 tygodnie temu...
Miejscowość nazywa się Six-fours Le Brusc i jest typowo nadmorską mieściną- z gatunku takich, jakie zwykle omijam szerokim łukiem. Między naszym apartamentem a morzem przebiega lokalna droga a plaża jest dość wąska.Nad samym morzem znajduje się jednak sympatyczna, włoska knajpka- droga, ale z fajnym widokiem i kelnerami, z którymi nie poćwiczyłam niestety francuskiego, bo poprosili mnie, by mówić po angielsku! Może jednak świat się zmienia, Francuzi chcą uczyć się angielskiego!
Siedzę teraz na naszej werandzie i obserwuję z balkonu jak zachodzi Słońce. I tak sobie myślę, że nic ani nikt nie może zepsuć mi tych wakacji. Zasłużyłam na nie!

W tym widocznym z plaży budynku znajduje się nasz apartamet:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz