Nic nie zmieniło się od wczoraj- tama zamknięta, nie ma wody w rzece, rafting i inne wodne atrakcje nie wchodzą w grę. Zamiast tego, dziewczyny znajdują park linowy w okolicy (www.adventure-forest.fr) i przez ponad dwie godziny łażą z Maciejem po drzewach. Pogoda piękna, w lesie cień, obok płynie sobie rzeczka Verdon.
Podróżujemy wzdłuż kanionu Verdon, droga jest bardzo kręta, przebiega w wielu miejscach nad urwiskiem i czuję się jak to w czasie takich podróży trochę nieswojo, ale widoki rekompensują palpitacje serca.
Wiszący na 180m most Pont de l'Artuby:
Rzeka Verdon widziana z góry to wąska wstążka:
Podróżujemy drogą D955 i dalej D71 aż do sztucznego jeziorka Lac de Sainte Croix, gdzie
zażywamy przyjemnej kąpieli.
Droga do Awinion częściowo prowadzi autostradami, ale na szczęście również lokalnymi drogami Prowansji, wśród kwitnących pól lawendy. Jest pięknie!
Do Awinion docieramy wieczorem. Nocujemy w sympatycznym Ibisie ( dawniejsza sieć Four Seasons przemianowana na Ibis Style Avignon Sud), gdzie zostawiamy dziewczyny a sami wybieramy się odkrywać nocne uroki tego fantastycznego miasta, w którym właśnie teraz odbywa się Awinioński Festiwal Teatralny.
Całe miasto nocą to przedziwna uliczna scena pełna tańczących, śpiewających artystów, ulicznych malarzy i dziwolągów wszelkiej maści. Jest głośno, gwarno, nawet gdy koło 2. opuszczamy starówkę. Mamy problem, by wrócić do hotelu- taksówki są tak obłożone, że nie da się zamówić żadnej, w końcu wracamy z młodym Francuzem dorabiającym sobie na czarno ( taksówki drogie, odcinek 4 km to koszt 20 EUR)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz