niedziela, 19 lipca 2015

Dzień piętnasty.Luneville.

Wczorajsza podróż do Luneville upłynęła nam w nieprawdopodobnym upale- temperatura na zewnątrz przekroczyła 40C, klimatyzacja prawie nie dawała rady. Do tego- ponoć tradycyjny- korek przed Lyon.
Luneville to niewielka ( około 20 tys. mieszkańców) miejscowość w Lotaryngii, niedaleko Nancy.
Mieszka tam moja cudowna kuzyneczka Ania ze swoją rodziną- czekali już na nas z aperitifem, pyszną kolacją i kilkoma butelkami du vin rose, co skończyło się bladym świtem pląsami a la Greg Zorba nad basenem-:)



Po późnym petit dejeuner we francuskim stylu postanowiliśmy spędzić dzień na błogim lenistwie, kąpielach w basenie, lokalnych zakupach i rodzinnych ploteczkach.Ania i Arnauld jak zwykle przyjęli nas po królewsku- dziewczyny stwierdziły, że po raz pierwszy w czasie tych francuskich wakacji nareszcie się najadły-:) Zdziwiło mnie, że zasmakowała im słynna lotaryńska tarta, którą Ania podała na kolację.

Dopiero późnym wieczorem wyruszyliśmy do miasta, by troszkę się ukulturalnić. Główną atrakcją Luneville jest olbrzymi Chateau de Luneville, ulubiona rezydencja Stanisława Leszczyńskiego, zwany "małym Wersalem"- bo został wybudowany na jego wzór w XVIII w. i przebudowany  właśnie przez Leszczyńskiego. Zamek spłonął częściowo w 2003 r. i obecnie trwa jego rekonstrukcja, uniemożliwiająca zwiedzanie.Mimo to robi niesamowite wrażenie a miasto postarało się o inną atrakcję- specjalny pokaz typu "światło i dźwięk", który o 22.30 odbywa się w parku. Szkoda, że zdjęcia nie oddają w pełni uroku tego niesamowitego show- nie tylko tańczące fontanny, ale i przedziwne obrazy- co roku inny temat i inna muzyka- w tym roku -szeroka pojęta Azja.











Dobrze nam w Luneville, taki fajny akcent na koniec wakacji i znowu żal wyjeżdżać..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz