wtorek, 14 lipca 2015

Dzień jedenasty.Sur le pont d’Avignon.

Kto nie słyszał słynnej piosenki, która rozsławiła awinioński most? Kto nie kojarzy wiersza Baczyńskiego, ze słynnym: „Tańczą panowie, tańczą panie na moście w Avignon?.”, który rozsławiła Ewa Demarczyk i Budka Suflera? Otóż moje dzieci nie znają. Co więcej, jakoś Pont  Saint- Benezet, czyli awinioński most nie zrobił na nich specjalnego wrażenia. A przecież przy odrobinie wyobraźni można na moment przenieść się do XII w., gdy to ukończono jego budowę i była to wtedy jedyna przeprawa na południowym Rodanie. Miał 900 metrów i wspierał się na 22 przęsłach. Dziś zachowały się tylko cztery przęsła i romańska Chapelle St. Nicolas poświęcona patronowi flisaków. Pochowano w niej św. Benezeta, który według legendy był inicjatorem budowy mostu.





 Dziś most jest symbolem Awinion, tak jak i organizowany od ponad pół wieku festiwal teatralny. Ale największym zabytkiem miasta pozostaje oczywiście Pałac Papieski, z czasów największej świetności - z XIV w., gdy Awinion był siedzibą papieży. Ogromna forteca uważana jest za najcenniejszy zabytek architektury pałacowej na świecie, wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO i jest jednym z najczęściej odwiedzanych obiektów we Francji.











Oprócz Pałacu niesamowite wrażenie robią mury miejskie z licznymi basztami i bramami. Ogólnie stary Awinion jest uroczy!

Chciałabym kiedyś przyjechać tu o innej porze roku, może późną jesienią, gdy nie będzie tylu turystów i hałasu, jaki niesie ze sobą festiwal. Oczywiście festiwal jest atrakcją samą w sobie, szkoda, że nie możemy w pełni z niego skorzystać- mam wrażenie, że wszystkie spektakle odbywają się w j.francuskim.









Musimy zadowolić się ulicznymi show i późnym lunchem w „teatralnym” stylu- w La Brasserie du Theatre (http://www.brasseriedutheatre-avignon.fr). To najdłuższy posiłek, jaki konsumowaliśmy w czasie tych wakacji-obsługiwano nas ponad 3 godziny-:) 



Miejsce godne polecenia, także,dlatego, że działa non stop ( większość lokali ma jednak przerwę miedzy 14.30 a 19.30). Poza tym można tu skosztować różnych smacznych różności, w których lubuje się kuchnia francuska. Ceny dość wysokie, ale to w końcu Francja i Awinion- ogólnie jadanie w restauracjach jest drogie, dobrze, chociaż, gdy posiłek wart jest swojej ceny ( a nie zawsze tak niestety jest).

Dla mnie najciekawszą potrawą były ostrygi- dla amatorów owoców morza to może nic takiego, ale ja jakoś do tej pory nigdy nie odważyłam się spróbować. I to był błąd, bo ostrygi są wyśmienite! 




Będąc w Prowansji zupełnie przestawiliśmy się na różowe ( rose) wina, których zupełnie nie docenialiśmy w Polsce. Trzeba będzie zakupić parę butelek Cotes-de-Provance, by przypominały nam tegoroczne wakacje.
Tymczasem nabywamy chłodną buteleczkę w małym sklepiku w okolicy, by trochę ochłodzić emocje związane z dzisiejszym meczem Lecha. Kolejorz, Kolejorz!!!- 2:0  z FK Sarajewo w drugiej rundzie eliminacji Ligii Mistrzów ( ostatnie zdanie podyktowane przez Pawlaka i skorygowane przez Zosię-:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz